13go w piątek...

piątek, 13 lutego 2009
Kurcze. Chciałem uniknąć takich wpisów, ale naprawdę udany dzień za mną. Ale, żeby nie było tak wesoło, najpierw chwila historycznego zastanowienia nad syndromem piątku 13stego.
W piątek trzynastego właśnie, października 1307 roku król Francji Filip IV Piękny aresztował wszystkich templariuszy na terenie całej ówczesnej Francji. Było to wydarzenie o tyle brzemienne w skutki, że upadła cała potęga zakonu - jednej z największych potęg gospodarczych ówczesnego świata, które stanowiło powiedzmy odpowiednik dzisiejszego Banku Rezerw Gospodarczych. A Filipowi pozwoliło na zagarnięcie olbrzymich zasobów gotówki i dóbr materialnych, należących do francuskiej komandorii templariuszy. Tego dnia właśnie złamano torturami Wielkiego Mistrza Zakonnego i stąd bierze się fatum - 13 piątku jako niewątpliwie pechowego dnia.
13 piątek w tym miesiącu jednak, obfitował w pozytywne wydarzenia. Mojemu kuzynowi urodziła się śliczna córeczka - Tatiana, której Mu serdecznie gratuluję. Jak ten czas leci, nieprawdaż Kuzynie? Jeszcze niedawno patrzyliśmy na świat okiem dziecka, a sami już mamy (znaczy Ty masz) potomstwo...
No i dostałem też odpowiedź z firmy rekrutacyjnej o pomyślnym przejściu przez kolejny etap rekrutacji - stanowisko obiecującej w prężnie rozwijającej się firmie. No i powiem szczerze, że wytrącający z rytmu sposób prowadzenia postępowania naboru. Ale okazałem się najlepszy z pośród całej piątki osób, które zakwalifikowały się do dalszego postępowania rekrutacyjnego. Pisałem zresztą o tym wcześniej - rysowanie drzewek owocowych, testy psychologiczne (zwane tutaj nie wiem dlaczego kompetencyjnymi) no i rzecz jasna psycho-dramy. Jestem więc ogólnie mocno zadowolony, zwłaszcza, że moja praca - prospekt robiony "na wariackich papierach" został zaliczony do grona 20 prac, spośród których wyłoniony zostanie zwycięzca próby. Jest więc naprawdę, naprawdę nieźle.
Tfu, żeby nie zapeszyć. Rzecz jasna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz