Dość świadomie opuściłem BMW Winter Day 2009, który odbył się w dniu, w którym kobiety dołaczają do górników, hutników, elektromonterów i temu podobnych grup, które obchodzą hucznie swoje święto. Teraz żałuję i chyba idę się uchlać. Właśnie dopadła mnie wiadomość, że BMW E36, którą tyle razy stawiałem boka w bardzo dziwnych miejscach (m.in. na podwórzu wewnętrznym poprawczaka pod Łodzią) stanęła w płomieniach i dość poważnie spłonęła.
Olo, życzę Ci byś jak najszybciej odbudował autko i by "bitwa pod Grunwaldem 1410 r." którą na stałe gościłeś w bagażniku, znów wróciła na nasze drogi.
A ja tymczasem idę się upić. To zbyt smutne, zwłaszcza gdy, dzięki youtube.pl można obejrzeć wszystko nieomal jak w TVP (brak tylko Szaranowicza).
Autor:
Chief D vel Dariusz
o
20:04
Etykiety:
BMW E36,
BMW Winter Day 2009,
Olo,
przemyślenia,
Wyrazów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz